docs against gravity 2015- SUBIEKTYWNE OCENY FLIMÓW
wtorek, 5 stycznia 2016
Parnassus
poniedziałek, 11 maja 2015
ZABÓJCZA GRAŃ
ZA TO ŻE ŻYJEMY CZYLI PUNK Z WREOCŁAWIA
Film wpisuje się w niemalże masowo ostatnio kręcone w Polsce opowieści rozpamiętujące różne momenty w upubliczniania życia artystycznego pomniejszych performerów, muzyków czy malarzy. Pomniejszych, wcale nie znaczy gorszych – po prostu tematyka którą poruszali czy sposób narracji jaki wybierali nie wpisywał się w ówcześnie panujące standardy. Przez to istnieli gdzieś na drugim, czy nawet trzecim planie wydarzeń kulturalnych. Punk z samej swojej definicji nie mógł się stać ani masowy, ani mainstrimowy nie dziwi więc jego historia. Jeszcze jeden czynnik jest odpowiedzialny za powstawanie tego typu filmów – dochodzi obecnie do głosu pokolenie, dla ktróego wspominanie, a czasem analiza przyczyn wiecznego pozostawania w kulturalnym cieniu jest z jednej strony potrzebną do dalszego życia analizą swoich wyborów, a z drugiej sentymentalna podróżą w kraj przeminionej nastoletniej młodości. Film, Szanowni Państwo jest taki jak ten opis – mdły. I jeżeli ktoś wiąże jakieś wspomnienia ze scena wrocławskiego punku to odnajdzie kawałek swojej historii. W przeciwnym razie nie wiele da się w nim znaleźć
CHINY NA SZYNACH
(The Iron Ministry)
„Ludzie mają bułki na parze więc nie będzie rewolucji.” to jedno z niewielu zwerbalizowanych spostrzeżeń społeczcznych, które się udało reżyserowi zarejestrować. Z samych zdjęć niestety też wiele więcej się nie wynosi – ujęcia są bardzo długie, monotonne i nie opowiadają żadnej spójnej historii. Przypadkowi ludzie, w przypadkowych pociagach niczym szczególnym nie wyróżniajacy się. Specyfikę Chin, ich wyjątkowość i przecież ogromną egzotykę widać chyba dosłownie dwa razy: gdy wsiadają ludzie trzymając kosze owoców na koromysłach i gdy z niewyjaśnionych powodów rozwieszają po całym pociągu nieprawdopodobne ilości wielkich płatów mięsa. Po zza tym pociągi takie jak w całym świecie, a i ludzie podobni, niezaskakujący banalni. Film drogi, który donikąd nie doprowadza.
(Hillbrow) Nicolas Boone
Szanowni Państwo, jest to niewątpliwie film, ładny – za pomocą długich, wysmakowanych ujęć reżyser pokazuje swoją wizję Johannesburga. Nie jest ona ani radosna ani nie niesie ze sobą nadziei, ale przypomina o sile człowieka, jego pomysłowości i zaradności, a także, niestety że potencjał ten, niepilnowany, nie kultywowany (colo, colere) szybko upada w ruine, a życie w jej cieniu niegdy nie jest miłę, a często i niebezpieczne.
sobota, 9 maja 2015
(Something Better To Come) Hanna Polak
Dokument w w każdym calu dotykający okrucieństwa życia tak samo mocno jak filmy Oppenheimera choć w zupełnie inny sposób. Czy wyobrażają sobie Państwo mieszkać przez całe życie na wysypisku śmieci będąc zmuszanym do bezustannego odbudowywania swojego „szałasu” z desek na nowo? Nawet taka stałość bohaterom filmu nie jest dostępna. Ponieważ na wysypisku przebywają nielegalnie ich schronienia są bezustannie przysypywane przez nowe dostawy śmieci. Do tego stopnia „bezustannie”, że często za jedyną ochronę ich „dobytku” służy folia, która choć trochę może uratować go przed deszczem. Sytuacja całkowitego braku wsparcia ze strony cywilizacji w środku cywilizacji. Dramatyczna historia, która powtarza się od początku czasu, a teraz często tuż pod naszym nosem mimo tego, że często chcemy o niej zapomnieć. W świetny sposób kontrastuje z tym, co wielu bohaterów innych filmów uważa za problemy.
(Harvest) Paul Lacoste
Bardzo smutny film drodzy Państwo, którego nastrój trochę łagodzi aromat fermentujących winogron ale wart obejrzenia. Smutek życia, w którym człowiek nie potrafi wyobraźni swojej użyć, do tego by swoje życie w ciekawy sposób zaprojektować jest przytłaczający. Kobieta w średnim wieku dzieli się z nami swoim przywiązaniem do wykonywanej pracy, które urosło do tego stopnia, że nawet gdy mają zamiar burzyć halę produkcyjną czuje się w obowiązek kompletnie ją wysprzątać. Inny bohater w przerażająco prosty sposób dzieli się z nami swoją opinią o współczesności: „gdyby wszyscy mieli pracę nie byłoby tylu zmartwień”. Ładny film, prawdziwy i trochę trochę trudny w prawdzie pustki w której niektórzy żyją