(Stream of Love) Agnes Sos Film, pomimo tego, że wydaje się nie być za bardzo o czymśkolwiek, ogląda się z dużą przyjemnością, szanowni Państwo. Niejednokrotnie wzbudza śmiech albo uśmieszek przynajmniej.
„Nawet stara koza lubi lizać sól.” W ten to zawoalowany sposób starsza kobieta odnosi się do rozpalającego jej wnętrze pragnienia wzbicia się jeszcze choć raz na wyżyny orgazmu. Tak, tak, moi Państwo, film ten uświadamia nam jak to węgierskie babki, przy okowicie i smażonej słoninie, trochę pod wpływem tematu narzuconego im przez reżysera, ale przecież też i z własnej woli, fantazjują o tak odległym już dla nich temacie. Troche przykre, że jedynym światem staje się dla nich robienie brzoskwiń w zalewie (przetworów) i wspominki charcu. Ale chyba takie jest życie. Starość, proszę Państwa, starość, czyli coś co większości z nas będzie dane spróbować. Stan, o którym się na ogół nie myśli bo i nie ma po co. Przyjdzie odpowiedni czas na kontemplację starości poznanej z autopsji – szkoda tracić młode lata na namysł nad smutkiem przemijania. Chyba że młodość przemija nam nieuświadomiona, w bólach, bez radości. Wtedy film ten staje się pewnym masochistycznym remedium na bóle, które wydaje się nam, że odczuwamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz